Teren
Koń: *Alagai Shardama
Jeździec: Miśka
Dzień: 02.03.2016 r.
Miejsce: Okoliczne tereny Lidera
Pogoda: leżało trochę śniegu, ale jak na marzec ładnie;
Czas: 3 h
Zadzwonił budzik, dzisiaj ranny trening z
Alagai. Ledwo zwlokłam się z łóżka, ubrałam się ciepło, lecz jeździecko wiadomo.
Zrobiłam sobie dużo kawy i w biegu poinformowałam, że Alagai proszę zostawić mi w
boksie i nie wypuszczać nigdzie. Dopiłam resztki kawy, która w mig zrobiła się
zimna i migiem wyparowała mi z kubka. Pogoda była akurat, słońce lekko przyświecało, śnieg chwilowo nie padał.
A co mi tam, jadę w teren. Obiecałam sobie że ruszę dziś siwą, początkowo że ujeżdżeniowo, ale jakoś tknęło mnie na teren :D Wzięłam jabłko dla Shardy i weszłam do stajni. Ponieważ
została tam sama, zaczęła gorąco protestować i rżeć. Weszłam do boksu,
przywitałam się z nią i dostała upragnione jabłko, troszkę się uspakajając.
Poszłam do siodlarni po sprzęt do czyszczenia. Klaczka nie była zbytnio
brudna, nie zdążyła się jeszcze ubrudzić. Poza tym, robiła u nas za
czyścioszkę. ; ) Wyczesałam małe zaklejki, całość przejechałam plastikowym
zgrzebłem a z nóg zdarłam resztki błota rękawicą. Grzywa i ogon były
nieskazitelnie czyste, pozostały mi tylko kopyta. Odniosłam szczotki i wróciłam z całym wyposażeniem do jazdy, tym razem nie
zapominając o niczym :P Założyłam ogłowie bez żadnych problemów. Postanowiłam
jechać w teren w siodle rajdowym. Zawsze
to wygodniej. Ochraniacze też już gotowe, poszłam więc po kask i rękawiczki.
Pomimo słońca na dworze było nieco mroźno. Wyciągnęłam klacz przed stajnię,
dopasowałam jeszcze dokładnie wszystko w siodle, dociągnęłam popręg i wsiadłam
na klacz. Ruszyłyśmy stępem na ścieżkę w stronę lasu, obok koni latających po
pastwiskach. Gdzieniegdzie było widać jak co niektóre wykopują spod śniegu
resztki kępek trawy. Ala była bardzo pobudzona, rozglądała się ochoczo
dookoła, ostatnio jeździła tylko na hali, albo jak była w terenie śniegu
jeszcze nie było. Teraz spadło go tyle, że aż miło patrzeć. Po długim odcinku
stępa, gdy minęliśmy północne pastwisko wjechałyśmy do lasu. Tam ruszyłam
kłusem, musiałam uspokajać klacz bo strasznie rwała. Po chwili grzecznie
tuptałyśmy sobie równym kłusem. Było bardzo przyjemnie, słońce świeciło,
taka przejażdżka że ach. Skręciłyśmy w lewo w dróżkę, gdzie zwykle był galop.
Teraz była troszkę zasypana, gdzieniegdzie wystawały większe zaspy. Ruszyłam ją
do galopu, tak fajnie przeskakiwała przez zaspy co jakiś czas radośnie delikatnie pobrykując zadkiem. Widać, że sprawiało jej to
radość, raz na jakiś czas strzeliła baranka po skoku, ale to już takiego mocniejszego. Jej radosny nastrój udzielił się
też mi, a prosta była dosyć długa. Tak dojechałyśmy do końca dróżki,
skręciłyśmy w bok i przeszłam do kłusa. Poklepałam klacz po łopatce, ta po
galopie co chwila parskała zabawnie wypuszczając z chrap całe chmury pary. Siwa cudnie
się prezentowała na tle ośnieżonego lasu. Zwolniłam do stępa, obydwie się
rozluźniłyśmy i trochę rozleniwiliśmy. Nagle
tylko czuję, jak Alagai wyskakuje do przodu z czterech. Za plecami przeleciała nam urocza sarenka. Tak urocza, a ja miałam zapewniony wyskok z czterech i
szaleńczy szybki obrót w drugą stronę w celu obejrzenia tego "potworka". Po kilku chwilach jak emocje opadły a sarenka odbrykała w las klacz mi się na nowo odblokowała :). Odwróciłam się w stronę jazdy i ruszyłam, chwilkę
kłusowałam dla uspokojenia klaczy, następnie stęp. Musiałyśmy zawrócić, bo
jadąc w lekkim oszołomieniu po sarnie ominęłyśmy skręt, który prowadził do miejsca gdzie koniecznie
chciałam pojechać. Po kilkuset metrach stępa nagle przed oczami stanął nam
przecudny widok. Lekko ośnieżona "plaża" prowadziła do małego stawiku nad który latem kochamy przyjeżdżać pływać z końmi, to miejsce jest niesamowite, tak magiczne i piękne o każdej porze roku. Ali wcale się nie
bała, zaczęła grzebać kopytkiem bo chciała iść dalej, nie była typem stojącego leniuszka. Ja rozejrzałam się dookoła z
zadowolonym i nieco tajemniczym uśmieszkiem. Skierowałam klacz w prawo, tam
gdzie kierowała nas inna dróżka do domku. Alagai znowu pobudzona,
parskała i rozglądała się bacznie za wielkimi "strachami". Czekała tylko na mój znak, kochana. Przeszłam do galopu, przyjęłam
wygodną dla Alci pozycję i dodałam. Piasek zmieszany ze śniegiem nie był zamarznięty i spokojnie można było galopować bez problemów, klacz nie zapadała się w dół, spokojnie
mogła dodać. Tak, to po prostu kocham. Jechałyśmy tak dosyć długo,
zatrzymałyśmy się przed pierwszym mocniejszym zakrętem, wolałam nie ryzykować galopu na takim zakręcie w
tej prędkości, przy tej klaczy i tych warunkach. Spokojnie stępem
zakręciłam, dałam luźną wodzę i tak pomalutku, ze spokojem, delektując się
pogodą wracałyśmy do miejsca skąd wyjechałyśmy dziś w nasz szalony teren.
Kłusikiem wjechałyśmy pod górę, tam gdzie uwielbiam robić treningi wytrzymałościowe moim koniom. Różniej wysokości pagórki i różnej gęstości piasek to coś niesamowitego. Potem
przeszłam do stępa i długo jechałyśmy najwolniejszym chodem. Następnie odcinek
kłusa i wjechałyśmy na tą prostą gdzie ostatnio był galop. Zagalopowanie, tym
razem spokojny, dość leniwy galop. Przed łukiem zwolniłam do kłusa i dużo
kłusa. Niedługo wyjedziemy na ścieżkę prowadzącą do Lidera. Przeszłam do stępa i
powoli jechałyśmy w stronę pastwisk. Wszystkie konie poprzychodziły do
ogrodzenia, niektóre rżały, Alagai kilka razy odpowiedziała. Nagle wszystkie się
zerwały do galopu, a moja kochana grzecznie szła stępem, mimo iż widać że miała chęć też się puścić galopem szalona. Wjechałyśmy na dziedziniec
stajni i zatrzymałam ją przed stajnią dla klaczy. Zsiadłam i zaprowadziłam ją do
boksu. Szybko zdjęłam z niej cały sprzęt i odniosłam do szafki. Klacz cała
parowała, od razu wzięłam derkę i ubrałam lalkę. Wprowadziłam ją do boksu żeby trochę odsapnęła, dłam jej w międzyczasie sałatkę z marchwi i jabłek, a potem na pastwisko do dziewczyn. Gdy ją
wypuszczałam, dostała smakołyka jeszcze na odchodne. Zarżała
radośnie do innych klaczy, odkłusowała troszkę i zaczęła się tarzać w śniego-błocie. Ja poszłam
się przygotowywać do małej wewnętrznej imprezy która organizowały dziewczyny z okazji urodzin Magdy :)
http://summer-berry-stable.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na halowe zawody w skokach przez przeszkody :)