Trener: Miśka
Jeździec: Miśka
Koń: *El Saleem
Dzień: 15.10.2015 r.
Miejsce: duża hala
Pogoda: chłodno, wietrznie;
Czas: 1,15 h
Jeździec: Miśka
Koń: *El Saleem
Dzień: 15.10.2015 r.
Miejsce: duża hala
Pogoda: chłodno, wietrznie;
Czas: 1,15 h
Rozwydrzyłam
się… Saleem powinien trenować, tak jak cała reszta koni a ja już nie mam siły przez
tą cholerną jesień -.-‘ Ahhh no nic pora do roboty i już podniosłam się,
przebrałam i ruszyłam dzielnie w stronę stajni bo jeszcze konie w stajni przez
marną pogodę. Cześć chodziła po karuzeli bo w boksie zbytnio je nosiło.
Wyprowadziłam Salcia z boksu i dzielnie zabrałam się za czyszczenie. Szczotkowanie
jasnego konia okres jesienny – utrapienie. Najpierw twarda szczotka, potem
miękka, grzywa, przebrać ogon, kopyta… na końcu jeszcze przeczyściłam jego
pyszczek miękką szczotką do pyska. Chyba pora na golenie koni niestety,
przynajmniej tych prężnie chodzących. Derek nam nie brak maszynka sprawna,
trzeba pomyśleć :) No to teraz ubieramy rumaka. Założyłam jego czarne
ochraniacze, potem nauszniki, oczywiście granatowe, ogłowie, czaprak (jak się
łatwo domyślić, granatowy), a na czaprak siodło, jako że kicamy ubrałam mojego
ulubionego Prestiga. Moje maleństwo było gotowe, więc założyłam kask,
rękawiczki, wzięłam bacik na wszelki wielki i wio, na halę, bo zimno i mało
przyjemnie. Zapaliłam wszystkie światła, ale i tak wydawało mi się, że jest
okropnie ponuro. Wsiadłam na Saleema. Ogierek był bardzo spokojny, żeby nie
powiedzieć, że leniwy, kiedy robiłam cuda na jego grzbiecie wszystko
poprawiając i milion razy musiałam zsiadać i poprawiać i na nowo i w kółko. Jak
na arabka i to dość temperamentnego był dziś wyjątkowo wyluzowany. To pewnie
przez tą jesienną pogodę :( Gdy skończyłam musiałam przerwać jego drzemkę. Ma
trenować, nie spać. Strasznie się ociągał, więc dostał ode mnie kuksańca łydką,
na co ruszył trochę żwawiej.
Po
kilku minutach stępa pogoniłam małego do kłusa. Ruszył żywiej niż stępem, ale
łydę musiał dostawać regularnie. Strasznie się rozleniwił. Ale po jakimś czasie
już się rozbujał i wrócił prawdziwy Salemik :D Robiłam różne ćwiczenia, wolty,
półwolty, slalomy, przechodzenie przez drągi i cavaletti… Saleem był bardzo
skupiony i chętnie współpracował. Był dziś wyjątkowo giętki na obie strony i
ślicznie podciągał nogi na drągach i cavaletkach. Jak już był rozkłusowany,
zagalopowałam, najpierw na prawą nogę, potem na lewą. Hala jest duża więc
mieliśmy gdzie porobić sobie dodania i skrócenia w galopie, oraz pomniejszanie
i powiększanie kól. Dorzuciłam kilka lotnych zmian nogi, nie obyło się bez
jednego baranka na oznakę życia rumaka ale bardzo subtelnego ledwo wyczuwalnego
w porównaniu do niektórych diabełków z którymi mam do czynienia :)
Kiedy
El się rozgrzał, nakierowałam go na pierwszą przeszkodę treningową – małą
kopertę, tylko 70 cm. Skoczył bez problemu, mięciutko wylądował, kochany koń.
Skoczyłam ją jeszcze parę razy na rozgrzewkę z prawej i z lewej nogi. Dalej
szereg na skok – wyskok: koperta – 70 cm; stacjonata – 80 cm; oxer – 80 cm.
Wszedł trochę za mocno, ale wyratował się w ostatniej chwili chłopak. Trzy
ładne skoki, no, może przed oxerem się zawahał… Na zasadzie że chciał cyknąć
foule ale nie miał gdzie i wybijał się chłopaczyna z daleka dość :) Ostatnia
przeszkoda na rozgrzewce: doublebare – 90 cm. Najechał spokojnie, strzygąc
uszkami. Skoczył dość spięty, coś go chyba niepokoiło… Po chwili dowiedziałam
się co… w narożniku siedział nasz stajenny kociak i był dla nas słabo
dostrzegalny dopiero jak bliżej podjechaliśmy. Zsiadłam szybko z Salcia wzięłam
kociaka na ręce i położyłam na naszym legowisku dla zwierzaków na hali. Tam w
najlepsze udał się spać, a my wróciliśmy do treningu. Mądre konisko, obroniło
nas przed „strasznym tygrysem” :D
Czas
na przejechanie „właściwego” parkuru, ustawionego w ten sposób:
1. stacjonata – 80 cm
2. stacjonata z płotkiem – 80 cm
3. oxer – 85 cm
4. doublebare – 90 cm
5. tripplebarre – 100 cm
6. szereg na skok – wyskok: stacjonata – 70 cm; oxer – 80 cm; stacjonata 90 cm
7. stacjonata ze straszakami – 110 cm
8. oxer – 100 cm
9. stacjonata – 105 cm
10. szereg na 2 foule stacjonata-oxer – 105 cm - 115 cm
1. stacjonata – 80 cm
2. stacjonata z płotkiem – 80 cm
3. oxer – 85 cm
4. doublebare – 90 cm
5. tripplebarre – 100 cm
6. szereg na skok – wyskok: stacjonata – 70 cm; oxer – 80 cm; stacjonata 90 cm
7. stacjonata ze straszakami – 110 cm
8. oxer – 100 cm
9. stacjonata – 105 cm
10. szereg na 2 foule stacjonata-oxer – 105 cm - 115 cm
Na
stacjonatę najechał bez problemu. Skoczył grzecznie, bez wyrywania, ładny
baskil. Stacjonata z płotkiem – popatrzył chwile nastawił uszka i poszedł z
ładnym zapasem. Oxer troszkę za szybko, ale prawdopodobnie goniło go jeszcze po
płotkach. Doublebarek go wyhamował bo był dość szeroki i już miał co chłopak
skoczyć. Odbił się solidnie zebrał swoją siłę pędu w zadzie i na prawdę poczułam pod sobą maszynę do zadań specjalnych :) Tripplebarre – miał mocne
zawahanie z daleka chciał już zwalniać i odpuszczać skok, może dlatego że dawno
tripelków nie skakaliśmy. Jednak łydeczka z delikatnym bacikiem pomogła i
poleciał jak samolot. Przez co w szereg wszedł trochę za szybko, bałam się
konsekwencji, że wpadniemy w oksera, jednak po pierwszym skoku poczułam że
odpowiada na moje pomoce i bardzo mocno się skrócił, dzięki czemu szereg poszedł wyśmienicie, jedynie delikatne puknięcie na pierwszym członie.
Stacjonata ze straszakami wyniosła nas pod niebiosa, straszaki zadziałały !
Mogę śmiało uznać że było to bardzo ambitne ;). Oxer też ładnie, równo,
spokojnie nic dodać nic ująć. stacjonatka – elegancko również w równowadze bez
zawahania. Końcowy szereg – niestety nas pokonał troszkę, do stacjonaty
brakowało trochę więc Sal zebrał się wcześniej przez co do oxera dużo
brakowało, chciał dorobić foule i no rozbudowaliśmy przeszkodę niestety :/ Przeszłam
do stępa i poprawiłam przeszkodę. Postanowiłam poprawić i tripla i szereg
ostatni. Dlatego jako pierwszą skoczyłam stacjonatę ze straszakami na
wyluzowanie, chyba odczuł w nogach pakowanie się w oksera, bo dawno mnie tak
nad siodło nie wysadził jak teraz. Najechałam na tripelka, idealnie nam
przypasowało, był mocno skupiony i dokładnie liczył do przeszkody, poszło nam
jak po maśle :D No i finał jechaliśmy równym galopikiem, przed szeregiem Saleem
odpalił wrotki jak szalony. Co niestety znów się zakończyło rozciągnięciem
konia w szeregu brakiem odległości i stopą przed okserem… Kuuuurde, no dobra
jeszcze raz, ruszyłam stępem, zakłusowałam skoczyłam sobie samego okserka „luźnego”
który stał wypalił mocno na niego więc po skoku go zatrzymałam dostał mocną
łydkę za karę i ruszyłam raz jeszcze. Zrozumiał karę i dojechał teraz bardzo
ładnie do przeszkody. Zatrzymałam go parę Fouli po skoku. Poklepałam. Ruszyłam
galopikiem i prosto na nasz nieszczęsny szereg. Saleem czekał teraz na mój
sygnał do samego końca zdał się zupełnie na mnie. No i poszło pierwsza równo
idealnie na czysto a nad okserem znów wysadził mnie solidnie w górę, bardzo bał
się o swoje nóżki łobuziak kochany. Poklepałam rumaka. Na rozluźnienie
pojechałam jeszcze z prawej i z lewej cavaletti zakręciłam kłusikiem 2 koła na
luźnej wodzy i stępowałam. Przykryłam malucha derką i dałam smakołyka. Występowałam go 15 min aż wysechł i wyrównał oddech. Zsiadłam z maleństwa
pogasiłam hale i poszliśmy do stajni. Rozebrałam bąbla i nałożyłam mu derkę żeby wyciągnęła pot z niego i żeby mi się kochany nie przeziębił. Przyniosłam w
nagrodę po treningu marchewki, schłodziłam nogi i zrobiłam wcierkę
regenerującą, pochowałam cały sprzęt i poszłam sama się ogrzać i nakarmić po
jeździe :D
Bierzemy udział:
Na Hubertusie w WHK Anarkia >>LINK<<
Na Hipodromie Blue Echo >>LINK<<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz