piątek, 10 lipca 2015

Trening - Wyścigowy *Victory Lapa

Trening: Wyścigowy
Trener: Miśka
Jeździec: Miśka
Dzień: 10.07.2015 r. 
Miejsce: tor wyścigowy
Pogoda: słońce, jednak dość silny wiatr przez co nieco chłodno;

Czas: 45 minut

     Promienie słońca w oburzający sposób waliły mi w powieki jak niewychowany gość do drzwi. Powoli otworzyłam oczy, co uznałam za wielki sukces. Powoli wyłaziłam z wyra i przeciągnęłam się leniwie. Nie było rady, trzeba było wstać i brać się do roboty. Zwlokłam się z łóżka po czym nastąpił długi i nudny proces ubierania się, wyczesania włosów, które za nic nie chciały ułożyć się tak jak trzeba, aż w końcu zeszłam na dół do kuchni by wypić duży kubek kawy z mlekiem, która przegnała mi resztki snu z oczu. 
- Już na nogach? – zapytała zdziwiona Nathalie stojąca w kuchni i popijająca kawę.
- Biorę dziś Victory Lapa na trening, a wyścigi trenuje się najlepiej rano – powiedziałam kończąc kawę. 
- Nie ma to jak zacząć dzień od randki z koniem wyścigowym – zaśmiała się Nat zaglądając  do lodówki.
     Pożegnałam ją i wytoczyłam się na podwórze. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę stajni. Otworzyłam wrota i od razu zaszłam do siodlarni po sprzęt Victorka. Taszcząc siodło wyścigowe i resztę badziewia dobrnęłam do boksu gniadego folbluta. Powitało mnie obojętne rżenie, duży łeb wyskakujący z boksu znienacka. Efekt był taki, że prawie zaliczyłam glebę na środku stajni. Genialny początek dnia, nie ma co.
- Super – powiedziałam pod nosem poprawiając się i otwierając boks ogiera. 
     Lapek zarzucał zadowolony głową. I z czego się tu cieszyć? Czy fakt, ze jestem jeszcze mega zaspana i nie do końca ogarniam jest powodem do radości? Oj poczekaj ty łobuzie, już ja ci dam wycisk na torze. Z wizją słodkiej zemsty, za wystraszenie mnie zabrałam się za czyszczenie ogiera. Victory Lap miał dzisiaj jakiś dziwny napad na robienie psot. Trzy razu uszczypnął mnie w ramię, rozwalił mi kieszeń w kamizelce i wyjadł prawie wszystkie smakołyki z kieszeni, nie chciał podawać nóg, a na koniec trzepnął mnie ogonem. Podłość w biały dzień! Jak najszybciej osiodłałam go i wyprowadziłam z boksu. Byłam taka zbulwersowana, że zostawiłam w siodlarni bat, by mnie nie kusiło na torze. 
     Na rozgrzewkę zabrałam go na czworobok. Poćwiczyliśmy wolty, pół wolty, zmianę nogi i kierunku. Do tego oczywiście standardowe przejścia kłus stęp, stęp kłus, kłus galop itp. itd.  Gdy ogier był rozgrzany i gotowy do pracy pokłusowaliśmy na tor roboczy. Teraz zobaczysz co to znaczy zadzierać z Miśka o poranku. 
     Wjechaliśmy do start boksu. Victory Lap był jednym z pierwszych koni, na jakim jeździłam, który wszedł do środka bez oporów. Stał spokojnie i ktoś stojący z boku mógłby pomyśleć, że jest całkowicie rozluźniony. Ja natomiast czułam napięte mięśnie. Ogier był gotów w każdej chwili rzucić się dzikim cwałem przed siebie. W końcu wystartowaliśmy. Nathalie, która zajmowała się nim zazwyczaj na co dzień bo był jej ulubieńcem, poinformowała mnie o taktyce tego konia więc nie narzuciłam od początku wysokiego tempa. Zaczęliśmy szybkim galopem, ale daleko mu było jeszcze do cwału. Po pierwszym okrążeniu wiedziałam, że trzeba będzie popracować nad zakrętami. Robił je trochę za szeroko. W końcu przeszliśmy na średnio szybki cwał. Chęć zemsty za psoty podczas czyszczenia gdzieś się ulotniła i trening przebiegał sprawnie i mile. Victory potrafił świetnie współpracować. Na ostatnim okrążeniu dałam mu znak łydką i głosem do szybkiego cwału. Nie było to zbytnio przyjemne, bo wiatr ostro zacinał. Przemarzłam do szpiku kości, ale opłacało się, bo na mecie byliśmy z dobrym czasem. 
     Rozstępowałam go i wróciliśmy do stajni. Tam rozsiodłałam go, zlałam wodą po czym szybko razem z Nat z niego ściągnęłyśmy wodę i zarzuciłyśmy derkę na chwilę żeby wciągnęła wodę z rumaka. Zrobiłam mu jeszcze wcierkę regenerującą na nóżki, bo trzeba dbać o naszego ślicznego championa i mimo kradzieży smakołyków dostał trochę marchwi i jabłek za dobre sprawowanie na treningu. Po wyschnięciu i zjedzeniu poszedł wypoczywać i relaksować się na pastwisko. A ja popędziłam do domu wypić jeszcze jedną kawę bo znów mnie łapał Sen. Jednak stwierdzam że trening konia wyścigowego z rana to super pomysł na dobry początek dnia. 




2 komentarze:

  1. Nowe zawody!
    http://oak-island-training.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprzedaż potomków na Oak Island! http://oakislandstud.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń