Trening skokowy!
Jeździec: Miśka, Florence, Nathalie
Dzień: 17.03.2016 r.
Miejsce: hala
Czas: 1,5 h
Umówiłam się dziś z Florence że przyjedzie do mnie ze swoimi dwoma rumakami na jakiś trening. Wstępnie byłyśmy umówione na rano, ale zadzwoniła i powiedziała że coś jej wypadło i będzie później. Jednak wreszcie koło 15 zjawiła się w progach Lidera.
- Hejo co tak długo? Co się stało? Jak podróż? - spytałam
- Hej hej, a weź nic nie mów od rana tak pokręcony dzień że ojej, chłopak ode mnie ze stajni który miał być ze mną dziś i wsiąść na Camelio miał wypadek przy remoncie ogrodzeń i musieliśmy jechać szybko do szpitala a potem okazało się że nie mam kogo ze sobą wziąć, więc powiedz mi że masz jakiegoś jeźdźca na mojego kochanego wałaszka? - spytała z nadzieją
- Tak tak mam oczywiście, u nas ich dostatek. Nathalie dziś miała luźny dzień to ona wsiądzie z nami, fajnie jeździ dziewczyna - uśmiechnęłam się - wyprowadzaj te swoje championy i zaprowadzimy je do boksów na chwilę, wypijemy szybko herbatkę i idziemy jeździć akurat odpoczną.
Tak też uczyniłyśmy, szybciutko wyprowadziłyśmy dwa piękne rumaki z koniowozu i udałyśmy się pędem do mnie na herbatkę i oczywiście ciasto. Pogadałyśmy chwilę o aktualnych zawodach nowych i starych sławach virta i co jest interesującym nabytkiem hodowlanym teraz i udałysmy się po konie. Odesłałam Nath z Florence a ja sama udałam się do mojej Jasminki. Sprzęt miałam już naszykowany więc wyprowadziłam moją ukochaną z boksu i zabrałam się za czyszczenie, plus ogolonego konia jest taki że to szybko idzie. Jasmine była dziś wyjątkową przylepą, więc stwierdziłam że chyba coś knuje skubana :P Zadzwoniłam do chłopaków i poprosiłam o rozstawienie nam parkuru, rozrysowany parkur zostawiłam już na hali musieli tylko rozstawić i już :) Po 20 minutach spotkałyśmy się w 3 przed stajnią. Rumaki były elegancko ubrane i błyszczały się nieziemsko, ruszyłyśmy w stronę hali gadając co to dziś będziemy wyrabiać. Postanowiłam że skupimy się dziś na skokach technicznych. To jest bardzo przydatne, szczególnie w konkursach szybkości.
Chłopcy dziarsko roztawiali parkur i rozłożyli drągi tak jak prosiłam, a my w tym czasie dosiadłyśmy wierzchowców i zaczęłyśmy na luzie stępować. Jas była spokojna, nawet aż nadto jak na nią, Nocturne była lekko podderenwowana, pewnie nowym miejscem, ale po chwili jej minęło, natomiast największy problem był z Camelio bo trochę szedł niepewnie i na wszystko patrzył jakby miało go zjeść, pewnie dlatego że zarówno nowe miejsce jak i jeździec i tego są skutki, natomiast po 10 minutach się już dogadali i kasztan zaczął fajnie pracować pod Natką. Rozpoczęłyśmy kłus, dużo wolt, zmian kierunku i przejść. Wszystko na razie na rozgrzewkę rozluźnienie i przyzwyczajenie nowych towarzyszy do nowego miejsca. Poskładałyśmy wreszcie rumaki do kupy i zaczęłyśmy jeździć drążki. Pierwsza pojechałam ja, Jas ochoczo kłusowała na drążki i ślicznie podciągała nogi nad nimi, chyba się chciała popisać przed nowymi znajomymi. Siwa z Florence na początku trochę odpaliła do drągów, później jednak statecznie przedostała się na drugą stronę, natomiast Camelio chyba stwierdził że drągi to jego pasja i przez pierwsze 2 przekłusował a następne dwa pokonał wielkim susem "na zająca". Natka najechała jeszcze raz mocniej go przytrzymując, chciał ponowić swój pomysł jednak został przytrzymany, chyba mu się to nie spodobało. Pojeżdziłyśmy sobie tak jeszcze po drągach z jednej i drugiej strony, aż wreszcie przyszedł czas na galopik. Flower trochę mi odpaliła radośnie poparskując, ale szybko sprowadziłam gwiazdę na ziemię, Nocti przy zagalopowaniu pobrykała sobie trochę z Florence, natomiast o dziwo kasztanek zagalopował z Nat jak prawdziwy profesor bez żadnego ukrytego knucia planu wysadzenia jeźdźca. Pogalopowałyśmy tak w prawo i lewo, po czym pojeździłyśmy po drążkach i oddałyśmy po 4 skoki na małej stacjonacie żeby rozprężyć rumaki do parkuru. Parkurek wyglądał tak:
1. Stacjonata 120 cm
2. Okser 125 cm
3. Szereg na 1 foule - okser 125 cm, stacjonata 130 cm
4. Stacjonata z wodą 130 cm
5. Tripplebarre 130 cm
6. Murek 135 cm
7. Okser ze straszydłami 135 cm
8. i 9. Linia na 6 foule - Stacjonata 135 cm, Okser 140 cm
10. Stacjonata 140 cm
No więc wysokościowo wyglądało to tak, technicznie trochę gorzej, bo ciężkie najazdy i trzeba było dużo myśleć.
Pierwsza ruszyłam ja z Jasmine, na 1 równo i spokojnie dojechałyśmy ładnie i oddała idealny skok. Po wylądowaniu dodała trochę, ale udało mi się ją przytrzymać i dojechać równo do oksera. Mocny skręt ogarnięcie konia i najazd na szereg, technicznie bardzo trudny. Do oksera trochę blisko, przez co skok zrobił się pionowy i blisko wylądowałyśmy, zrobiło nam się daleko do stacjonaty, ale użyłam mocniej łydeczki i udało nam się płasko bo płasko ale pokonać stacjonatę na czysto. Pogalopowałyśmy dalej, w zakręcie lekko utraciłyśmy rytm ale szybko wróciłyśmy do normy i oddałyśmy skok z niezłym zapasem nad wodą. Po wylądowaniu nie obyło się bez bryka. Pora na tripla, dojechałyśmy chyba trochę za szybko i Jasmine puknęła przodem w drąg, ale na szczęście obyło się bez zrzutki no to wio dalej, czas na murek który wychodził z zakrętu, poleciała nad nim bez zawahania aż byłam zdziwiona. Dojechałyśmy do strasznego oksera, Jasmine patrzyła się na niego z daleka, ale poszybowała nad nim z zapasem. Czas na linię, trzeba było w niej trochę dodać w galopie żeby wszystko ładnie pasowało. Więc wjechałyśmy, stacjonatka na czysto, do oksera też idealnie co do minimetra nam wyszło, jednak ostry zakręt po linii spowodował puknięcie z chwilą zawahania przed skokiem na ostatniej przeszkodzie. Na szczęście obyło się bez zrzutek więc poklepałam lalkę i przeszłam do stępa.
Czas na Florence i jej siwą Nocturne, ruszyły żwawo na 1, skok szybki ale ładny. Pogalopowały do dwójeczki, dojechały dość blisko ale siwa ładnie się odebrała i poszybowała nad okserem. Czas na trudny szereg, Florence przytrzymała siwą i udało jej się ładnie wyjechać ten trudny element. Nocti trochę czaiła się do wody, jednak dzięki mocnej reprymendzie Flor przeskoczyła nad tym wodnym potworem :D Do tripla trochę daleko się zabrały, ale jakoś się udało. Jednak Florence pogubiła się z klaczą w zakręcie i na murku wyłamanie, zabrakło trochę konsekwencji i spokoju w zakręcie żeby ładnie to wyjechać. Florence się nawróciła i przy drugim podejściu pokonała murek. Okser ze straszydłami okazał się nie taki straszny dla klaczki i poleciała bez problemu z zapasem nad nim. Linie rojechały trochę nierówno, przez co miała dość blisko do oksera, ale obylo się tylko na puknięciu. Tym razem Florence szybko się pozbierała po linii i równo dojechała do stacjonaty którą elegancko pokonały, po czym klacz jakby z siebie dumna oddała dwa bryki. Flor pokłusowała na niej i podjechała do mnie.
Czas teraz na Natkę i kasztanka Camelio. Wałaszek był trochę nakręcony chyba faktem skoków więc zastanawiałam się czy dadzą sobie radę na szeregach i liniach głównie. Ale zobaczymy. Ruszyli żwawo do 1, skok trochę za szybki bo dość płaski niestety i mało zgrabny, jednak widać że Nat się wkurzyła na rudzielca i stanowczo ukarała go za próbę przejęcia władzy. Dzięki czemu chyba wrócił mu rozumek. Pojechali do 2, tam już lepszy skok. Na szeregu niestety zrzutki ponieważ Cam się rozciągnął na pierwszym członie przez co było mu zbyt blisko do stacjonaty. Kazałam poprawić od razu. Najechali drugi raz i poszło już dużo lepiej. Polecieli dalej, do wody się trochę czaił, ale pokonał. Nad tripelkiem pofrunął elegancko, zakręt do murku poszedł im średnio, co poskutkowało puknięciem na murze, ale bez zrzutki. Straszny okser pokonany bezproblemowo, więc Natka z uśmiechem pogalopowała dalej. Linie rozjechali dość szybko, ale na czysto. Jednak wałach stanowczo opierał się prośbą Nat o zwolnienie, co sprawiło że wyłamał przed ostatnią przeszkodą, ale to chyba lepiej, bo w takim tempie jakby miał to skoczyć to mogłoby być kiepsko :/ Zrobiła woltę ogarnęła chłopca co nieco i oddała ostatni skok, ładny równy, elegancki. Rozkłusowała wałacha i dołączyła do nas na stępa.
Postępowałyśmy konie z 20 minut, omawiając nad czym dalej trzeba pracować itd itd no i gdzie się wybieramy i z jakimi składami teraz na zawody. Po jeździe odstawiłyśmy konie do boksów schłodziłyśmy nogi i naszykowałyśmy dobre kolacje. Namówiłam Florence żeby się przenocowała i nie musiała wracać po nocy zmęczona. Zgodziła się więc udałyśmy się do mnie, zjadłyśmy pyszną kolacją którą przygotował Alex i zaległyśmy przed telewizorem dalej gadając standardowo o.... KONIACH :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz