Trening Skoki kl. LL
Koń: Atlantica
Jeździec: Miśka
Dzień: 23.02.2016 r.
Miejsce: hala
Pogoda: kiepska - deszczowo
Czas: 1 h 15 min
Dziś miałam poćwiczyć skoki kl.
LL, bo Atlantice potrzebne są treningi żeby mogła zacząć osiągać sukcesy, nie chciałam, żeby się
rozleniwiła :)
Zabrałam klacz z padoku. Chwała bogu, że mała jest ogolona i chodzi w derce, bo wyczyścić srokacza utaplanego w błocie to tragedia. A nie chciało mi się jej kąpać a następnie suszyć pod solarką, dlatego opłukałam jej tylko nogi i porządnie wytarłam ręcznikiem. Starannie wyczyściłam jej
opiaszczoną sierść na szyi i brzuchu, osiodłałam i zaczęłam się sama ubierać. Gdy byłyśmy gotowe,
opuściłyśmy stajnię.
Zaprowadziłam ją na halę i ruszyłam leniwym stępem, jak to na początku
każdej jazdy. Pięć minut później szłyśmy już energicznym stępem zebranym. Po
piętnastu minutach ruszyłam kłusem, zebrałam wodze i… kłusowałam wesoło po hali. Po
czterech minutach zmieniłam kierunek (przez środek). Kobyła ładnie szła, widać,
że była skupiona na jeźdźcu i chętna do współpracy. Po kilkunastu minutach
ruszyłam galopem. Atlantica ładnie przeszła z kłusa do galopu. Nie opierała się.
Poprosiłam jedną z dziewczyn, aby ustawiła cztery drągi na kłus. Najechałam na
nie. Atlantica nie pędziła, szła równym tempem. Przejechałam przez nie cztery razy,
dwa razy w lewą i dwa razy w prawą stronę. Co prawda raz potknęła się o drążek,
ale to z mojej winy, bo chyba trochę za żwawo wpadłyśmy w drążki, a Ati nie zrozumiała
przez to, co ma zrobić ze swoimi nogami nad tym wszystkim. Poklepałam ją i znów poprosiłam dziewczyny, aby
ustawiły mi drągi na galop. Pojeździłam trochę w prawo i w lewo, klaczka była dziś bardzo skupiona i chętna do współpracy. Chodziła bardzo ładnie i żwawo po dragach skupiając się dużo bardziej niż podczas kłusa. Poprosiłam następnie dziewczyny żeby postawiły mi krzyżaka (mi się nie chce tyłka ruszyć ). Przeszkoda była niska. Miała
zaledwie 50 cm, ale jak na Ati to było osiągnięcie ponieważ mała dopiero się uczy. Najechałam na przeszkodę. Atlantica zastrzygła uszami, po czym miękko przefrunęła na drugą stronę, to samo zrobiłam z drugiej strony i mała znów pokonała z lekkością przeszkodę. Dziewczyny
zrobiły z krzyżaka stacjonatę 60 cm. Skoczyła zarówno z jednej jak i z drugiej bez najmniejszego problemu, nawet lekko pobrykując po skoku na lewo. Poklepałam ją i ruszyłam kłusem.
Zrobiłam koło w kłusie, choć to bardziej było jajko, ale ok. Jeszcze raz
skoczyłam tę przeszkodę i powiedziałam, aby dziewczyny zamieniły ten drąg na
bardziej kolorowy i podniosły przeszkodę o 20 cm. Najazd i.. skok, ale taki
dziwny. Srokata chciała wpakować jeszcze jedną foule, i skoczyła tak blisko, że
zwaliła drąg. No trudno, zebrałam znów wodzę i ruszyłam stępem, potem znów kłusem, a
gdy przeszkoda już stała, zagalopowałyśmy i ponownie najazd, znów przez nią skoczyłyśmy, tym razem już normalnie.
Po skoku zrobiłam koło w galopie, tak, że wyjechałam na przekątną, zrobiłyśmy zmianę kierunku i znów skoczyłyśmy tę przeszkodę tylko z drugiej strony. Poklepałam ją i przeszłam do kłusa. Dziewczyny ustawiły
szereg, były trzy przeszkody. Wszystkie miały 80 cm w odstępach 3 fouli każda od siebie.
Najechałam na pierwszą; ładny skok. Druga przeszkoda wyłamanie; więc jeszcze
jeden najazd. Dwie pierwsze przeszkody przejechane na czysto, ale na trzeciej
zrzutka. Poklepałam ją i najechałam ponownie na szereg w celu poprawienia, pojechała wszystkie 3 równiutko i na czysto. Poklepałam ją zmieniłam kierunek i najechałam na szereg z drugiej strony. Przejechała na
czysto. Ruszyłam do kłusa, a dziewczyny ustawiły parkur. Wszystkie przeszkody
były równej wysokości, miały 80 cm. Pokłusowałam między przeszkodami i ruszyłam
na pierwszą stacjonatę. Jedynka przejechana na czysto. Zwolniłam ją trochę przy
najeździe na pierwszy szereg. Pierwsza przeszkoda przeskoczona bez problemu. Na
2b puknięcie dość mocne ale nie spadło. No niech będzie, trudno. Atlantica ładnie weszła zakręt. Trójka czysto.
Teraz czwórka. Popędziłam ją trochę na prostej, ale zwolniłam, bo zaraz po
skoku miał być zakręt. Srokata trochę za daleko się wybiła, ale jakoś
wyratowała się od zrzutki. Na zakręcie oczywiście zwolniłam, żebyśmy nie
musiały okrążać jedynki. Ponieważ Atlantica jest niska i zwrotna nawet baaaardzo zwrotna jak na kucola, łatwo
poradziła sobie z zakrętem i ładnie skoczył przez cały szereg, na którym dałam
jej łydkę i wspomagałam głosem. Przy drugiej przeszkodzie szeregu zwolniłam, żeby się skupiła mocniej na tym co będzie dalej.
Wolnym galopem dojechałyśmy do szóstki, którą bez komplikacji pokonałyśmy. Przy
najeździe na siódemkę przyśpieszyłam, klacz się trochę wahała bo to stał okserek z mini "rowem" pod spodem a niebieski przecież jest bardzo straszny :P Przypatrzyła się porządnie i wystrzeliła z 4 nad nim, na szczęście skok bez zrzutki. Ósemka też świetnie nam
poszła. Po całym przejeździe poklepałam kobyłkę. Spytałam dziewczyn, jak to wyglądało z boku - powiedziały że super i że mała robi coraz to większe postępy i widać ile radochy jej sprawia trening. Na koniec parę
minut kłusa i długi stęp. Po wszystkim zabrałam krówkę do stajni rozebrałam ze sprzętu ubrałam derkę i poszłyśmy umyć porządnie nóżki oraz od razu je nasmarowałam i przygotowałam specjalny obiadek dla klaczy bo jak najbardziej jej się należało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz