Trening - Crossowy z *Crazy System

Koń trenowany: Crazy System
Dzień: 07.11.2014 r.
Miejsce: Tor crossowy 
Pogoda: pochmurno, ale bez deszczu;
Czas: 2h

A więc będę dzisiaj trenować moje nowe koniki. Na początek trening Crazy System, nowej klaczy do WKKW. Crazy była na pastwisku. Poszłam po nią, klacz nawet nie stawiała oporu – chciała pobiegać, bardzo to lubi. Wzięłam ją za kantar i poszłyśmy do stajni, gdzie uwiązałam ją jak zawsze na korytarzu obok siodlarni. Poszłam po sprzęt Crazy do czyszczenia i zabrałam się za szorowanie kobyłki. Crazy była bardzo grzeczna. Dałam jej w nagrodę marchewkę. Gdy doczyściłam ostatnią zaklejkę, ostatni kurz został starty  jej sierści, odniosłam sprzęt do czyszczenia niosąc siodło i ogłowie. Założyłam ogłowie, potem siodło. Zapięłam popręg na razie na jedną dziurkę. Rozgrzejemy się najpierw dokładnie na rozprężalni. Dociągnęłam popręg na trzecią dziurkę, dopasowałam strzemiona i wsiadłam na klacz. Ruszyłyśmy stępem, chodziłyśmy powoli dookoła. Tor znajduje się niedaleko placu więc wolałam najpierw z nią sobie poćwiczyć w spokoju nim się nakręci na bieganie. Robiłyśmy wolty, półwolty zmiany kierunku. W druga stronę to samo. Po paru cwiczeniach ruszyłyśmy kłusem. Crazy miała bardzo przyjemny, wygody kłus, nie wybijała jak to niektóre konie. W kłusie też troszeczkę ćwiczeń. Potem galop wysiadywany, w jedną potem w drugą stronę. Skoczyłam z nią dwa razy stacjonatę (70 cm) która stała do rozprężenia na placu. Rozgrzewka zakończona. Nath otworzyła bramę na placu i wyszłyśmy na tor crossowy. Przeszkody były tam takie:
1.Kłoda 105 cm
2.Palisada 110cm
3.Hyrda 115 cm
4.Bankiet (1 m  + płot 1 m przy końcu)
5.Stopnie (każdy 60 cm od góry)
6.Pająk (1,20 m)
7.Rów z wodą (5,5 m)
8.Stacjonata ( 1,30 m)
9.Żywopłot (1,40 m)
Zapoznałam się dokładnie z trasą naszego przejazdu. Kółko galopu i najazd na pierwszą przeszkodą, którą byłą kłoda. Crazy bez problemu przeskoczyła ta prostą przeszkodę. Galop i najazd na palisadę z drewna, Sys pokonała ją bez problemu. Z hydrą poszło nam równie gładko. Z bankietem trochę gorzej, Crazy straciła dynamikę w swoich ruchach, bankiety nie są jej mocną stroną. Jednak docisnęłam jej mocno łydkę, wjechała na nasyp i zeskoczyła z niego pokonując przy okazji płot 1m znajdujący się u szczytu nasypu. Poszło jej nieźle, ale potrafi lepiej. Zjeżdżaliśmy w dół. Na dół prowadziła tylko jedna droga a zarazem przeszkoda do pokonania – stopnie. Zeszłyśmy w dół, pokazałam Crazy krzak rosnący obok i powoli zaczęłyśmy schodzić ze stopni. To wymaga bardzo dużego zaufania konia do człowieka i człowieka do konia, musimy się jeszcze tego nauczyć. To były dopiero nasze początki i nie byłyśmy w ogóle ze sobą zgrane i same siebie nie pewne. Gdy pokonaliśmy ostatni stopień poklepałam Crazy i pogalopowałyśmy na pająka. Ta przeszkoda nie zrobiła na Sys żadnego wrażenia. Mimo iż u większości koni które puszczamy tu pierwszy raz robi ogromne wrażenie i sieje panikę wręcz. Ona poszła to bajecznie, chyba lubi takie dziwadła. Rów z wodą. Najazd i… wyłamanie. Crazy wyłamała rów z wodą, był duży, ale w końcu to cross hard… Potem galop, większe kółko i najazd na rów. Tym razem Crazy miała tylko chwileczke zawahania, jednak dodałam jej otuchy głosem i wskoczyła do wody, ładnie. Oczywiście lądując w wodzie na samym środku, byłyśmy całe mokre, ale szczęśliwe że udało nam się to pokonać :D Teraz stacjonatka, z nią Crazy nie miała żadnych problemów. Ostatnią przeszkoda na dziś był żywopłot. Skok, nastawiłam Crazy prawidłowo głowę do lądowania. Przeczesała brzuszkiem żywopłot, chwilka jeszcze galopu i kłus, potem do stępa. Oddałam wodze kobyłce bo sobie mocno zasłużyła. Klacz była bardzo dzielna. Poklepałam ją po szyi i rozluźniłam popręg. Chodziłyśmy sobie jeszcze chwileczkę po lasku, potem udaliśmy sie do stajni, gdzie ją rozebrałam porowieszałam sprzęt i rozczesałam mokrą sierść żeby nie było zaklejek, mimo to System była cała mokra. Zarzuciłam jej derkę polarową żeby wchłonęła pot ze względu na niemiłą pogodę jaka już nas naszła. Zabrałam System na myjkę, dokładnie ją wymyłam, poczekałam aż ochłonie zdjęłam derkę i wstawiłam na chwilę na solarium, żeby się zregenerowała i kompletnie doschła. Gdy była już sucha, nałożyłam jej cieniuśką derkę i wypuściłam na pastwisko, po drodze dając jej jeszcze jabłuszko. Musimy jeszcze poćwiczyć bankiety i rów z wodą. Ale to juz na kolejnym treningu Klacz skubała sobie teraz słodko trawę, zadowolona z siebie. Ja również jestem z niej zadowolona, jaką wspaniałą klacz kupiłam! Wydaje mi się że dzisiejsze błędy były tylko i wyłącznie kwestią braku naszego zgrania, ale nadrobimy to na pewno :D